Rafał Gawin “Pacyfiści idą na wojnę”
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy jestem
jak drzewo życia, które ktoś oznaczył do ścięcia.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy mam
jak ty swoje miasto pełne stajni jednorożców i dzikich kotów bez butów.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy słyszę,
jak bije wolność, wymachując czarnym wieszakiem.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy widzę,
jak rośnie brzuch, moja nowa twierdza.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy czuję,
jak kopie mnie system, naczynia połączone w pustkę.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy czytam,
jak zawłaszcza mnie polityka, brakujące ogniwo w traumie.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy mówię,
jak mi przestało zależeć, drąży mnie nostalgia, nowa pigułka dzień przed.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy idę,
jak nie potrafię, w jednym kierunku, gdy dogania mnie żal starych kroków.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy piszę,
jak potrafię, konkretnie, a drugie dno puka do mnie od spodu.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy zasypiam
jak dziecko, a budzę się pewny zbrodni, kary i nagrody.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy powtarzam
jak natręt zaklęcia marketingu, neurolingwistyczny zawał.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy kończę,
jak zacząłem, w punkcie wyjścia, awaryjne lądowanie w polu.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy wiem,
jak złapać równowagę, kiedy nurkuję w bagnie echa, cha, cha.
Zwalniam się z odpowiedzialności, gdy wierzę
jak w nowe życie w twoją ulotność, drugi człowieku przy stole bez kantów.